Urodziny.
Razem czy osobno?
Urodziny to celebracja własnej persony. Raz w roku zwraca się uwagę na to, jak zajebiście, że przyszedłem na świat i jestem tutaj wśród was, ludzie. Zachwycajcie się mną.
Zorganizuję imprezę i oczekuję, że na nią przyjdziecie, zaśpiewacie mi piosenkę i przyniesiecie prezenty.
Inne podejście do urodzin to takie, że człowiek zaszywa się sam w swoim własnym świecie i dogłębnie kontempluje swoje istnienie. Jest to dzień na refleksje nad całym dotychczasowym życiem, może nawet ewaluacją swoich obecnych wartości i priorytetów.
Nasuwa się teraz pytanie: czy urodziny to czas dla samego siebie, czy dla świętowania z innymi?
Ja dziś spędziłam je i tak, i tak. Wstałam, o której chciałam. Zjadłam jogurt z makiem, choć reszta na śniadanie jadła jajka. Rozlałam wodę po całum stole, więc uciekłam i zamknęłam się w pokoju z książką i czekoladą.
W końcu przyszedł czas na “innych”. Wyszłam z pokoju i rzuciłam pytanie, kto idzie ze mną do parku. Jakbym już miała postanowione, że nawet jeśli nikt do mnie nie dołączy, to i tak sama pójdę. Ale wszyscy obecni w domu poszli ze mną.
Choć padało, wiedziałam że to mój dzień i żaden deszcz nie zepsuje mi nastroju. W końcu w domu czekały na mnie pyszna potrawka warzywna i tort czekoladowy.
A teraz zajmuję się tym blogiem i tym felietonem. To jest czas dla mnie, bo na tych felietonach właśnie mi zależy i robię je tylko dla siebie.
Czas dla innych przyjdzie potem. Jest 26 grudnia i wszystkie sklepy i instytucje są zamknięte. Nie ma innego wyjścia, jak siedzieć w domu i relaksować się przy herbacie w skromnym towarzystwie.
One thought on “Rzecz o urodzinach”