Tytuł posta jest, jak to mówią za kanałem, self-explanatory. Niestety, internetowy słownik pl.bab.la podpowiada mi jedynie trzy wyrażenia:
- jasny
- oczywisty
- nie wymagający wyjaśnienia
Żadne z nich nie jest całkowicie satysfakcjonujące, ale najbardziej odpowiednie jest to ostatnie. To znaczy: tytuł posta mówi sam za siebie.
Kończę ten felietonowy maraton, który trwał dosyć długo, jak na moje dotychczasowe “osiągnięcia” wpisowe. Od 26 grudnia do 14 stycznia, przedednia mojego wyjazdu. Wystartowałam stronę w moje urodziny i prowadziłam ją, mniej lub bardziej konsekwentnie, przez 20 dni.
To daje prawie trzy tygodnie! (Tak, wiem, stwierdziłam oczywistość. Oczywistość na poziomie szkoły podstawowej, kiedy człowiek uczy się, co to tuzin, a co kopa).
Obecnie jestem w Edynburgu i piszę ten post tydzień później, niż powinnam. Lecz dzięki magicznej opcji manualnego ustawienia daty publikacji, oferowanej przez WordPressa (WordPress w ten sposób czyni ludzi czarodziejami!), będzie się zdawać, jakbym opublikowała go jeszcze w Ojczyźnie.
Tak, dla mnie istnieje coś takiego jak Ojczyzna, Ojczyzna pisana wielką literą. Oznacza ona miejsce, gdzie słowa same przychodzą mi do głowy, i bez trudu jestem w stanie sklecać logiczne zdania w języku polskim. Nie jest to miejsce, w którym obecnie przebywam.
Tu atmosfera do pisania jest inna. Tu człowiek chodzi po cmentarzach pełnych grobów z anglosaskimi nazwiskami wyrytymi w kamieniu. Zwiedza gotyckie i neogotyckie kościoły. Z wystawy w muzeum dowiaduje się o podbojach Wysp Brytyjskich przez Wikingów i Normanów.
Świetna rozrywka na dwa dni, trzy dni, tydzień, dwa tygodnie. Upierdliwe, jeśli jest to rozwiązanie długofalowe. Takie wiktoriańskie inspiracje może przemawiają do brytyjskiego obywatela, jednak Polak przejmuje się innymi sprawami i nijak pisać do niego zza granicy tak, aby jakkolwiek wbić się w jego realia i jego sytuację.
Dlatego zawieszenie działalności jest konieczne aż do dnia, kiedy znów postawię stopę na ojczystym lądzie. Do tego czasu musicie spędzać hygge z innymi grafomanami, tym razem nie wliczając mnie do grupy.
I przyjemnej sesji dla wszystkich studentów. 🙂